Skip to main content

Idealny szef, czyli jaki?

Coraz częściej na rozmowie kwalifikacyjnej można usłyszeć pytanie „Jaki powinien być Twój idealny szef?”. Co jest tym bardziej kłopotliwe, że często zadaje je osoba, która – jeśli dostaniemy pracę – prawdopodobnie będzie naszym przełożonym. Jak przygotować się do odpowiedzi na to pytanie?

Taki jak Twój mentor
Przypomnij sobie osobę, która dotąd miała największy, pozytywny wpływ na Twój rozwój zawodowy i opisz jej cechy. Powiedz rekruterowi, jak dana osoba Cię motywowała i chwaliła, a jak wyrażała swoją krytykę i dezaprobatę. Mów tylko o tych aspektach jej osobowości, które faktycznie decydowały o stosunku tej osoby do współpracowników oraz podwładnych.

Inny niż „czarna owca” z Twojej pracy
Teraz przypomnij sobie kolegę z pracy bądź szefa, którego nie chciałbyś już nigdy spotkać na swojej drodze. Co sprawiało, że nieustannie wdawał się w konflikty z otoczeniem i inni nie chcieli z nim pracować? Jakie cechy Twojego byłego przełożonego decydowały o tym, że z ulgą oddychałeś, gdy nie pojawiał się w pracy? Pomyśl o tym, a potem podaj rekruterowi zalety, które stanowią przeciwieństwo wad tamtej osoby.

Taki, o jakim tylko marzysz
Powyższe ćwiczenia uzupełnij o swoją fantazję na temat idealnego przełożonego. Jakich cech brakowało Ci w twoim mentorze opisanym na początku? Z jakim szefem byłoby Ci dobrze współpracować – na co musiałby zwracać uwagę w Twoich działaniach, jaki styl zarządzania reprezentować? Pamiętaj przy tym, że ideałów nie ma i podaj opis, który świadczyłby o Twoim realizmie.

Taki jak Twój potencjalny szef
Jeśli znasz imię i nazwisko Twojego potencjalnego szefa, możesz pokusić się o zrobienie rekonesansu w Internecie. Sprawdź, czy ta osoba ma profil w portalu LinkedIn lub GoldenLine. Na podstawie danych, jakie na swój temat udostępniła, oraz opisu jej drogi zawodowej możesz próbować wywnioskować, jakimi cechami się odznacza. To dość ryzykowna metoda – możesz przecież się pomylić – ale na pewno pozwoli Ci na wyrobienie sobie ogólnej opinii dotyczącej potencjalnego przełożonego.

Na pytanie o idealnego szefa na pewno warto odpowiedzieć szczerze. Zachowując przy tym rozsądek i unikając postawy roszczeniowej.

Jak w pracy zadbać o kręgosłup?

Nie od dziś wiadomo, że praca siedząca po kilka godzin dziennie jest obciążeniem dla kręgosłupa. Jak pracować przy biurku, by zapobiec dolegliwościom bólowym?

Zadbaj o właściwą pozycję
Podstawą jest ergonomiczne stanowisko pracy. Biurko powinno być dostosowane do Twojego wzrostu, byś – siedząc przy nim – nie garbił się. Fotel powinien mieć regulowane oparcie oraz wysokość, byś mógł go ustawić w odpowiedni sposób. Ważne jest, by Twoje stopy swobodnie spoczywały na podłodze – jeśli jej nie dotykają, możesz zastosować podnóżek. Ze względu na szyjny odcinek kręgosłupa ważne jest to, by górna krawędź monitora znajdowała się nieco poniżej linii Twoich oczu. Wówczas Twoja szyja nie będzie nadmiernie obciążona.

Rób ćwiczenia rozciągające
Co jakiś czas wstań i przeciągnij się. Unieś ręce w górę jakbyś chciał dotknąć sufitu, zrób wspięcie na palce i wytrzymaj kilka sekund. Ze względu na jego widowiskowość, ćwiczenie warto wykonywać w ustronnym miejscu, np. w pokoju socjalnym – chyba że masz własne biuro. Jeśli warunki w pracy Ci na to pozwalają, siedząc na krześle, co jakiś czas rób skłony do podłogi – zarówno do przodu, jak i na boki. Możesz też na kilka sekund wyciągnąć przed siebie ręce – jak najdalej, jakbyś chciał złapać coś, co jest poza zasięgiem Twoich rąk.

Odejdź od komputera
Ważne jest, aby całego dnia w pracy nie spędzać pozycji siedzącej. Co półtorej godziny należy się trochę poruszać, nawet jeśli nasze obowiązki służbowe tego nie wymagają. Warto odejść od komputera i zrobić sobie krótki spacer albo stanąć przy oknie, by pooglądać widoki – jeśli akurat są tego warte. Takie działanie przyniesie korzyść nie tylko Twoim plecom, ale też i oczom.

Są pracodawcy, którzy w ramach dodatkowej gratyfikacji za wykonywaną pracę zapewniają kartę MultiSport lub pokrywają koszty aktywności fizycznej pracowników. Są też i tacy, którzy na terenie zakładu pracy udostępniają pokój do relaksu, a w nim np. gry sprawnościowe czy fotele do masażu. Jeśli Ty nie masz takiego szczęścia, pozostaje Ci samodzielnie zatroszczyć się o siebie i swoje zdrowie, także o zdrowy kręgosłup.

4 zasady podczas rozmowy z trudnym klientem

Osoba, która ma niedobre doświadczenia z danym sprzedawcą energii lub z bankiem i potrafi dosadnie wyrazić swe zastrzeżenia jest postrachem każdego contact center. Jednak jest to klient, a więc obsłużyć go trzeba – najlepiej uprzejmie i z gracją. Jak zatem przetrwać atak trudnego klienta?

1. Pozwól się „wygadać”
Możliwość wypowiedzenia wszystkich zastrzeżeń i oskarżeń sprawi, że dzwoniący nieco się uspokoi. Początkowo więc mu nie przerywaj. Po chwili klient powinien się zorientować, że prowadzi monolog i zamilknąć albo zadać Ci pytanie. Wówczas, jeśli z prowadzonej tyrady to nie wyniknęło, grzecznie zapytaj: „W czym dokładnie mogę Panu pomóc?”.

2. Nie dyskutuj
Złota zasada każdego biura telefonicznej obsługi klienta głosi, iż on ma pretensje do firmy, nie do Ciebie. Nie komentuj więc wszystkiego, co mówi, nie wdawaj się w przepychanki słowne i nie traktuj oskarżeń personalnie, chyba że klient kieruje inwektywy pod Twoim adresem. Wówczas oczywiście musisz zareagować i zwrócić mu uwagę, a w ostateczności – przerwać z nim rozmowę.

3. Okaż zrozumienie
Na pytanie: „Wasz bank to chyba żyje z okradania ludzi – chyba się Pani ze mną zgodzi?” oczywiście nie możesz odpowiedzieć, bo też trudno traktować je poważnie. Aby okazać, że dzwoniący jako klient banku jest dla niego ważny możesz powiedzieć: „Rozumiem Pana zdenerwowanie i chcę Panu pomóc. Proszę powiedzieć, co dokładnie się stało”.

4. Przeproś w imieniu firmy
Urażony i niezadowolony klient oczekuje zadośćuczynienia, choćby słownego. Oficjalne, ustne przeprosiny od firmy, która nie spełniła jego oczekiwań, to minimum, jakie powinien usłyszeć. Niech zatem nie będzie dla Ciebie problemem użycie formułki „W imieniu naszej firmy serdecznie Pana przepraszam”. Niektórzy klienci naprawdę na to czekają. Przy tym jednak nie przesadzaj – wystarczy, gdy przeprosisz tylko raz.

Niewykluczone, że w przypadku naprawdę trudnego klienta żadna z powyższych metod nie pomoże. Ty jednak, stosując się do nich, zachowasz wysoki standard jego obsługi. A oto przecież w Twojej pracy chodzi.

Trudne do zaakceptowania praktyki pracodawców

Przez długi czas polski rynek pracy był zdecydowanie rynkiem pracodawcy. To powoli się zmienia, przynajmniej w niektórych branżach. Nadal jednak niektóre firmy szukające nowych pracowników są przekonane, że bezrobotni są gotowi na wszystko i proponują im rozwiązania, które trudno przyjąć. A czasem nawet zrozumieć.

„Wolontariat”
Naprawdę można spotkać osoby kierujące firmą, oczekujące, iż nowa osoba na początku swojej pracy będzie wykonywała ją nieodpłatnie. I bez zawartej umowy. Bez wstępnego szkolenia, gdyż ta kilkugodzinna lub kilkudniowa praca za darmo miałaby być formą przyuczenia nowego pracownika do jego obowiązków. Przeprowadzenie szkoleń wstępnych oraz przekazanie wiedzy potrzebnej do poprawnego wykonywania pracy należy przecież do obowiązków kierownictwa firmy decydującej się na zatrudnienie nowego pracownika. Oczekiwanie, iż nowy pracownik sam, w drodze obserwacji, nauczy się np. obsługi bazy danych klientów, i jeszcze nikt nie zapłaci mu za czas, jaki na to poświęci, jest wyrazem braku szacunku dla osoby chcącej znaleźć zatrudnienie.

Wykorzystywanie własnego auta
Wielu pracodawców oczekuje, iż przyszły pracownik będzie wykorzystywał swoje auto do celów służbowych. Jeśli taki wymóg podyktowany jest charakterem zajęcia – np. dostarczaniem pizzy – i dotyczy przejazdów w obrębie miasta, może być jeszcze zaakceptowany. Ale jeśli odbywania podróży służbowych własnym samochodem oczekuje się od specjalisty lub pracownika biurowego, budzi to zdziwienie i sprzeciw. W tym przypadku rozliczenie uwzględniające liczbę przejechanych kilometrów nie jest dla pracownika satysfakcjonujące, gdyż nie uwzględnia kosztów eksploatacji, utrzymania i ubezpieczenia auta. Zapewnienie narzędzi niezbędnych do wykonywania pracy jest przecież obowiązkiem pracodawcy. A jeśli zakup kilku aut służbowych przekracza jego finansowe możliwości, może wziąć je w leasing.

Do listy nie do końca uczciwych praktyk pracodawców można jeszcze dołączyć umowy cywilno-prawne zawierane co miesiąc przez okres np. pół roku oraz szkolenia prowadzone przed podjęciem pracy płatne dopiero po przepracowaniu kilku miesięcy. Na pewno takie działania zabezpieczają interesy pracodawców. Dzieje się to jednak kosztem praw i komfortu psychicznego pracowników.